Jestem posiadaczką (podobno szczęśliwą, jeśli wierzyć mojej mamie) dosyć tłustej cery, z masą niedoskonałości, koniecznością solidnego krycia i skłonnością do zapychania przez parafinę. Dodatkowym problemem jest bardzo jasny odcień mojej skóry, Bóg mi świadkiem, drogerie nie oferują niemal nic w przyzwoitym kolorze, wszystko jest (klasycznie) albo za ciemne, albo za ciepłe. Szukałam, szukałam, wypróbowałam masę pudrów, żadnego z nich nie kupiłam ponownie, aż w końcu trafiłam na krakowską firmę Paese - przygoda zaczęła się oczywiście od KWC i kupienia świetnego lakieru nawierzchniowego.
Obserwuję od dłuższego czasu rozwój tej marki i muszę z dumą powiedzieć, że na ten moment jest to perełka nie tylko jeśli chodzi o rynek polski. Póki co jako jedyna firma drogeryjna Paese ma w swojej ofercie olejki - jojoba, tamanu i arganowy. Olejowi tamanu mam zamiar poświęcić nieco uwagi przy którymś z kolejnych wpisów, bo jest jeszcze stosunkowo nieznany szerszej publiczności, a każda osoba borykająca się z trądzikiem ma obowiązek chociaż wypróbować jego działanie.
Na puder z olejem arganowym czaiłam się jakiś czas, szukałam w kilku drogeriach w Białymstoku i moim rodzinnym mieście, ale nigdzie go nie było. W końcu, nie wiem jakim sposobem, znalazłam całe stoisko Paese (dla zainteresowanych - w Centralu).
Produkt na stronie producenta: Puder z olejem arganowym
Cena: Na stronie producenta 28,90 zł za 8g. Ja kupiłam na stoisku w drogerii za 26 złotych.
Dostępność: Kiepawo. Na stronie internetowej pod zakładką "Sklepy" możliwe jest wyszukanie w których drogeriach jest szansa coś znaleźć. Z doświadczenia wiem, że niekoniecznie będzie to cała szafa Paese, raczej kilka produktów. Białostockiego Centralu w ogóle tam nie ma. Z wykazem stoisk może być nieco lepiej.
Kolorystyka: Idealnie trafia w potrzeby Polki. Mam odcień 01, najjaśniejszy, w sumie jest ich 6. Powiem jedynie, że w kwestii odzwierciedlenia koloru producent się nie popisał, na ich stronie internetowej odcień 01 wygląda tak:
Zdjęcie niżej przedstawia kolor mojego pudru, foto bez lampy, w pomieszczeniu. Różnica jest. Stanowczo.
Skład/INCI: Talc, Magnesium Stearate, Aluminium Starch Octenylsuccinate, Mica, Nylon 10/10, Dimethicone, Titanium Dioxide, Alumina, Dimethicone, Silica Dimethyl Silylate, Allantoin, Zinc Oxide, Argania Spinosa Kernel Oil, Isostearyl Isostearate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum, PEG-8, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Ascorbic Acid, Citric Acid, [+/-:Cl 77891, Cl 77499, Cl 77491, Cl 77492]
Na czerwono - sole aluminium, niwelują pocenie i powstanie nieprzyjemnego zapachu (w antyperspirantach), mają skłonność do kumulowania się w organizmie, działanie genotoksyczne. Nie jest wskazane stosowanie długotrwałe w dużym stężeniu, na duże powierzchnie skóry, jednak bez obaw, nikt w solach aluminium raczej się nie kąpie.
Każdy musi sam ocenić czy zdecyduje się na stosowanie środków z solami aluminium. Ja wychodzę z założenia, że puder stosowany jest w minimalnej ilości, a tak czy inaczej wychodząc z domu na ciele osiada mi znacznie większa ilość rakotwórczych substancji unoszących się w powietrzu.
Na żółto - komedogenne, mogące zapychać pory.
Na zielono - substancje kondycjonujące, przeciwzapalne, nawilżające, antyoksydanty.
Na fioletowo - konserwanty.
Pierwsze wrażenie, estetyka: Produkt dostajemy w eleganckim, czarnym kartoniku, bardzo przyjemnym w dotyku, uwielbiam połączenie tego aksamitnego matu i "śliskich" esów-floresów. Puderniczka z lusterkiem, solidnie wykonana, zatrzaskiwana i bez udziwnień, komponuje się z estetyką wszystkich produktów firmy. Lubię to w Paese. Są bardzo konsekwentni. Podróżuje ze mną chyba trzeci miesiąc i cały czas wygląda tak samo dobrze, nie mam zastrzeżeń do wykonania i jakości.
Działanie: Puder nakładam na twarz pokrytą podkładem za pomocą pędzla do pudru Haruko lekko wklepując. Matuje bardzo dobrze, tak dobrze, że jeżeli przesadzimy to uzyskamy płaski mat. Solidnie kryje, użyty na mokro nadaje się dla cer nieco mniej problemowych niż moja i zastosowanie fluidu będzie zbędne. Nie osadza się na włoskach na twarzy. Nie liczyłam ile czasu twarz utrzymuje się matowa, minęły jakieś 4 godziny od wykonania makijażu i czuję, że okolice brody już zaczynają się lekko przetłuszczać, ale wystarczy użyć bibułek matujących i twarz nadal wygląda dobrze, naturalnie. Póki co - najlepszy puder jaki miałam, jedyny który kupię ponownie. Na zdjęciu fragment twarzy przypudrowanej pudem i pokrytej podkładem.
Z Paese mam zamiar zaprzyjaźnić się na dłużej, bo to już kolejny ich produkt jaki znalazł się w mojej kolekcji i póki co żaden z nich mnie nie zawiódł. Kibicuję tej marce bardzo, bardzo mocno i jeżeli jest możliwość wspierania rodzimego przemysłu i uszczęśliwienia samej siebie świetnym jakościowo produktem w eleganckim opakowaniu i za przystępne pieniądze - wszyscy są zadowoleni.
0 komentarze:
Prześlij komentarz