Dzisiaj, zgodnie z obietnicą, olej z awokado. Czym awokado jest, każdy wie, nie trzeba go bliżej opisywać. Można lubić, można nie lubić, mając jednak jakieś kłopoty ze zdrowiem - lepiej lubić. Nie będę się tutaj rozpisywać o wartościach odżywczych bo nie wokół tej tematyki kręci się blog - chcę poruszyć kwestię stricte urodową, a konkretnie działanie oleju z awokado na problem skórny znany jako egzema.
Na początek - czym jest egzema? Sama do niedawna tego nie wiedziałam. A czym jest atopowe zapalenie skóry? No, to już bardziej. Są to dwie nazwy tego samego, niezwykle złożonego schorzenia, na które cierpi już około 7% populacji. Wyobrażacie sobie? Nawet nie zdajecie sobie z tego sprawy, ale co 7 wasz znajomy może być atopowcem. Zazwyczaj zaczyna się u małych dzieci, skóra szyi, główki, twarzy i pupy malucha staje się czerwona, szorstka i swędząca, dzieci wtedy dosłownie rozdrapują ją do krwi. Z wiekiem zmiany zaczynają obejmować inne partie ciała, wewnętrzne strony kolan, łokci, kark. Niestety, egzema może trwać całe życie. Skóra atopowca wymaga szczególnej pielęgnacji, a firmy produkujące kosmetyki dedykowane zdają się myśleć, że wraz z atopowym zapaleniem zyskuje się zdolność znoszenia złotych jaj, bo ich ceny osiągają nieprzyzwoite poziomy. Dlatego też dobrze jest zwrócić się w kierunku pielęgnacji naturalnej, która na pewno nie zaszkodzi, a pomoże w leczeniu - i tutaj właśnie wchodzi awokado.
Nie znamy dokładnie powodów powstawania egzemy. Jak już napisałam, jest to bardzo złożony problem, ale badania zdecydowanie mówią nam, że u atopowców występuje obniżony poziom wielonienasyconych kwasów tłuszczowych i tej kwestii będziemy się trzymać. Kwasy te odpowiadają za utrzymanie prawidłowego nawilżenia skóry i pomagają zmniejszyć ewentualne stany zapalne. A co chronicznie utrzymuje się w organizmie atopowca? Tak, właśnie stany zapalne.
Wielonienasycone kwasy tłuszczowe dzielimy na Omega-3 i Omega-6. W dużym uproszczeniu Omega-3 to te dobre, Omega-6 to te złe. Oczywiście uproszczenie bije po oczach, bo nic na świecie nie jest tylko dobre lub tylko złe, tutaj jak z wymiarami kobiety: liczą się proporcje. W tym wypadku proporcja pomiędzy nimi powinna wynosić 1:4 aby rzeczywiście były coś warte. Niestety, z utrzymaniem tej proporcji jest największy problem. A w awokado jest ona zachowana.
Tym powinni zainteresować się również zdrowi: kto używa oleju słonecznikowego ręka do góry. Idę o zakład, że rękę podniosłaby większość, bo to najpopularniejszy rodzaj. Jesteśmy wręcz nim pojeni, wszędzie gdzie trzeba wsadzić jakiś olej - użyty zostanie słonecznikowy. I wielka szkoda, bo olej słonecznikowy ma paskudnie dużą zawartość kwasów Omega-6, ergo, równowaga zostaje zachwiana. Idziemy do maka na frytki, które spędziły chwilę w oleju, niepierwszej świeżości zresztą, Omega-6 dostają się do naszego organizmu, powodują powstanie leukotrienów, czyli cząsteczek prozapalnych i masz ci babko japko - jak mawiał mój kolega.
Naturalnie, zawyżony poziom Omega-6 można, a nawet trzeba, zbijać przez produkty zawierające dużo Omega-3. Według badań - lubię powoływać się na badania, staję się wtedy bardziej wiarygodna - zwiększona suplementacja takimi produktami łagodzi nie dość, że objawy AZS'u to jeszcze ewentualne reakcje alergiczne. W tym momencie chciałabym napisać, że zamiast oleju awokado możemy użyć dużo bardziej swojskiego ogórecznika, lecz niestety, nie wiedzieć czemu ogórecznik takich efektów nie daje; wielka szkoda. Pamiętamy jednak co pisałam w poście o retinoidach (KLIK) i oleju z ogórecznika - ma fenomenalne właściwości nawilżające skórę. Olej z awokado w sposób oczywisty może być wmasowywany w objęte zmianami partie skóry, dostarczany w postaci kapsułek, dodawany do potraw jako dressing. Można go też pić. Dlatego proponuję dla zdrowotności, po kielonku - w jednym olej z ogórecznika, w drugim z awokado.
No co, ze mną się nie napijesz?
A ja polecam olej lniany, cudowny na wszystko:) Marika
OdpowiedzUsuń