Taki w sumie klasyk - Intense Balm od Skin79


Nie raz o nim wspominałam i w sumie to wypada nareszcie przedstawić go porządnie - dzisiejszej nocy, w szybkiej recenzji bo oczy zaczynają się powoli kleić, pod lupę biorę swój ulubiony krem BB od Skin79 - Intense Balm.

Większości z Was pewnie kremy BB kojarzą się, słusznie zresztą, z naturalną pielęgnacją, nienachalnym tuszowaniem niedoskonałości i polepszeniem stanu skóry. Pewnie z definicji tak było, jednak wiadomo - czasem zdarza się, że odchodzimy od przyjętej początkowo konwencji i kosmetyk w efekcie więcej będzie zawierać orzeszków arachidowych niż czegokolwiek pielęgnującego. Cóż, nie będę kłamać, tak jest trochę w tym wypadku. Eko-maniaczki nie powinny dziobać go nawet patykiem, ja jednak eko-maniaczką nie jestem, co po moich przejściach z Laverą bardzo sobie chwalę (KLIK).










Skin79, Intense Balm:



logo było, ale się zmyło. Dosłownie.


Cena: około 50 zł/43,5 g
Dostępność: Internet
Opis:

Krem zapewnia doskonałe krycie oraz perfekcyjne, aksamitne wykończenie, dzięki czemu pokrywa także niepożądane niedoskonałości takie, jak wypryski, trądzik, przebarwienia i inne.

Podoba mi się określenie "i inne". Dobra, wiem, czepiam się, ale późno jest.


Skład:


INCI: Water, Cyclopentasiloxane, Titanium Dioxide, Butylene Glycol, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Cetyl PEG/PPG-10/1 Dimethicone, 4-Methylbenzylidene Camphor, Silica, Glycerin, Cyclohexasiloxane, Diphenylsiloxy Phenyl Trimethicone, Arbutin, Sodium Chloride, Dimethicone, CI 77492, Ozokerite, Disteardimonium Hectorite, Beeswax, Sorbitan Olivate, Sorbitan Isostearate, Dimethicone/Vinyl Dimethicone Copolymer, Morus Alba Root Extract, Camellia Sinensis Leaf Extract, Lavandula Angustifolia (Lavender) Flower/Leaf/Stem Extract, Solanum Lycopersicum (Tomato) Fruit Extract, Houttuynia Cordata Extract, Arnica Montana Flower Extract, Artemisia Absinthium Extract, Achillea Millefolium Extract, gentiana Lutea Root Extract, Sodium Hyaluronate, Hexyl Laurate, Polyglyceryl-4 Isostearate, Butylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, CI 77499, CI 77491, Tocopheryl Acetate, Propylene Carbonate, Quaternium018 Bentonite, Calcium Stearate, Methylparaben, Chlorphenesin, Butylparaben, Propylparaben, Panthenol, Disodium EDTA, Mica, Triethoxycaprylylsilane


Na zielono - wyciągi roślinne, witaminy
Na fioletowo - filtry UV



  • Cyclopentasiloxane - emolient, tworzy warstwę okluzyjną na skórze, substancja lotna.
  • Titanium Dioxide - filtr mineralny
  • Butylene Glycol - promotor wchłaniania, humektant - zapobiega wysychaniu kosmetyków
  • Ethylhexyl methoxycinnamate - filtr UV, dopuszczone stężenie w kosmetykach wynosi 10%
  • Cetyl PEG/PPG-10/1 dimethicone - silikon, kondycjonuje skórę
  • 4-Methylbenzylidene Camphor - filtr UV
  • Silica - żel krzemionkowy, stabilizuje emulsję, poprawia przyczepność i trwałość kosmetyków, ułatwia ich rozprowadzanie 
  • Glycerin - gliceryna, silnie wiąże wodę i po wniknięciu w skórę działa nawilżająco
  • Cyclohexasiloxane - substancja lotna, silikon, ułatwia rozprowadzanie na skórze
  • Diphenylsiloxy Phenyl Trimethicone - silikon, kondycjonuje skórę
  • Arbutin - działa rozjaśniająco na skórę 
  • Sodium chloride - regulator konsystencji
  • Dimethicone - silikon, tworzy warstwę okluzyjną na skórze, ogranicza parowanie wody
  • CI 77492 - barwnik 
  • Ozokerite - ozokeryt, pochodna ropy naftowej, tworzy warstwę okluzyjną, natłuszcza, nadaje konsystencję
  • Disteardimonium Hectorite - substancja rozpraszająca
  • Beeswax - wosk pszczeli
  • Sorbitan Olivate - surfaktant oparty na oliwie z oliwek, poprawia stan skóry
  • Sorbitan isostearate - emulgator, umożliwia powstanie emulsji
  • Dimethicone/Vinyl Dimethicone Crosspolymer - polimer silikonowy
  • Morus Alba Root Extract - wyciąg z morwy białej
  • Camellia Sinensis Leaf Extract - wyciąg z herbaty
  • Lavandula angustifolia - wyciąg z lawendy
  • Solanum Lycopersicum - wyciąg z pomidora
  • Houttuynia Cordata Extract - wyciąg z pstrolistki sercowatej
  • Arnica Montana Flower Extract - wyciąg z kwiatów arniki  
  • Artemisia Absinthium Extract - wyciąg z bylicy piołun 
  • Achillea Millefolium Extract - wyciąg z krwawnika
  • Gentiana Lutea Root Extract - wyciąg z goryczki żółtej
  • Sodium Hyaluronate - hialuronian sodu, substancja hydrofilowa, tworzy na powierzchni skóry film chroniący przed utratą wody. Kondycjonuje skórę, zapobiega wysychaniu kosmetyku
  • Hexyl Laurate - rozpuszczalnik, regulator lepkości
  • Polyglyceryl-4 isostearate - stabilizator emulsji pochodzenia roślinnego 
  • Butylene glycol dicaprylate/dicaprate - emolient, zmiękcza skórę i ogranicza parowanie wody z jej powierzchni
  • CI 77499 - barwnik
  • CI 77491 - barwnik
  • Tocopheryl Acetate - witamina E 
  • Propylene carbonate - pełni rolę rozpuszczalnika
  • Quaternium-18 bentonite - umożliwia rozproszenie substancji nierozpuszczalnych
  • Calcium Stearate - stabilizator emulsji, regulator konsystencji
  • Methylparaben - konserwant 
  • Chlorphenesin - konserwant
  • Butylparaben - konserwant
  • Propylparaben - konserwant
  • Panthenol - prowitamina B5 
  • Disodium EDTA - konserwant
  • Mica - mika
  • Triethoxycaprylylsilane - scala emulsję

Powiem tak: nie jest źle, ale za dobrze też nie jest (#mistrzynimównicy). Mamy sporo wyciągów roślinnych, całkiem wysoko w składzie arbutynę, która aktywnie rozjaśnia skórę i pomaga radzić sobie z przebarwieniami - i powiem szczerze, sugerowałam się tym mocno podczas zakupu. Wszystko to jest jednak upstrzone gęsto polimerami, silikonami, woskami w taki sposób, że dopóki nie zaznaczyłam na zielono, to nawet nie wiedziałam ile tego konkretnie jest. Z drugiej strony weźmy do ręki jakikolwiek podkład drogeryjny w podobnej cenie i zobaczmy, czy producent wysilił się i dodał COKOLWIEK pielęgnującego. Witaminy E i A na końcu składu nie liczę. No właśnie.


Stosowanie, komfort użytkowania:


Podkład kupiłam pod koniec zeszłego roku akademickiego, kiedy naprawdę nie było już co położyć na twarz, bo wszystko okazywało się za ciemne bądź ciastoliło na skórze. Potrzebowałam wtedy kosmetyku mocno kryjącego, ponieważ od czasu do czasu stan skóry ulegał pogorszeniu - jak się później okazało, po lekach, które przyjmowałam (zawierały laktozę). Po zrobieniu dość dokładnego riserczu w Internecie doszłam do wniosku, że kryjące kremy BB to coś jak potwór z Loch Ness bądź Czupakabra - wszyscy chcą w końcu zobaczyć, częściowo nie wierząc, że istnieją. Intense Balm był przedstawiany jako jeden z tych mocniej kryjących, szkoda tylko, że przez dziewczyny o idealnych cerach. No serio, to nie poprawiało mi humoru.




Do stracenia miałam 50 złotych, a do zyskania możliwość wyjścia z domu bez wstydu - rachunek okazał się całkiem łatwy.

Krem ma ciężką, gęstą konsystencję silikonowego budyniu bez zapachu. Kolor z początku wydaje się dość ziemisty, jednak po rozsmarowaniu dobrze stapia się z cerą. A propos smarowania - producent zaleca wklepywać go paluchami i to jest jedyna sensowna metoda nakładania: po małej kropelce na opuszki trzech palców, przykładamy paluchy drugiej dłoni, pocieramy i tak rozgrzany produkt nakładamy na twarz. Pozwala to na budowanie krycia i regulowanie grubości warstwy. Lepiej też nałożyć kilka cienkich warstw niż jedną grubą  - choć to wydaje się oczywiste. 




Rzeczywiście, krycie mogę uznać za bardzo zadowalające. Z lekkimi przebarwieniami krem radzi sobie właściwie bardzo dobrze, na większe miejmy w zapasie korektor. Idealnie współpracuje z nim kamuflaż od Catrice w kolorze #Ivory, najjaśniejszy od Felicei lekko się odznacza.

Uczepię się tego co obiecał producent - aksmitne wykończenie. Serio, aksamitne? Coś, co składa się w 1/4 z silikonów ma mieć AKSAMITNE wykończenie? Wykończenie jest zdecydowanie mokre, tłuste cery nie będą zachwycone i konieczne jest użycie pudru matującego aby nie świecić się jak latarnia. Ja tego mokrego, silikonowego uczucia na twarzy po prostu nie lubię, a puder ryżowy dodatkowo bardzo dobrze gruntuje podkład, dlatego się z nim nie rozstaję. Bez tego punktu mam wrażenie, że jedno przejechanie paluchem i po makijażu.


Tak oto wyglądam bez oczu. W sumie może nie powinnam tego zdjęcia umieszczać w Internecie.


Po przyklepaniu pudrem wszystko trzyma się na swoim miejscu cały dzień i dopiero koło 14-15 zaczynam wyglądać niesmacznie, na tyle, że wypada jednak użyć bibułek matujących. Pocieszające jest to, że róż, bronzer i rozświetlacz nie schodzą plamami nawet, gdy utnę sobie poobiednią drzemkę, co zdarza mi się dość często.

Swoją drogą, wtrącę teraz jedną kwestię, która mnie zastanawia od dawna. Zawsze, ale to zawsze gdy czytam recenzje jakichkolwiek podkładów, najczęściej na wizażu, spotykam się z wpisami w stylu "wieczorem nie ma już nic na płatku do demakijażu...", "bardzo słabo się trzyma twarzy...", "migruje, po 3 godzinach nie mam nic na skórze...". Do groma, jak to jest możliwe, że mnie nigdy coś takiego jeszcze nie spotkało? Wciskam czoło w poduszkę przez dwie godziny, wstaję, a makijaż jak był tak jest, chociaż pewnie nieco rozmazany i nieestetyczny, ale JEST. Drogie Panie, nie jest aby tak, że dotykacie twarzy palcami i po prostu zmazujecie sobie przez cały dzień to, co rano nałożyłyście? 

Dobra, wracam do recenzji.

Jego zdecydowanym plusem jest wyrównywanie blizn potrądzikowych, co trochę widać na powyższym zdjęciu. Moje blizny nie są bardzo głębokie, a krem wchodzi w ich strukturę i wyrównuje powierzchnię skóry, czego nie robił żaden inny specyfik. Nie zauważyłam rozjaśniania przebarwień czy poprawiania cery, ale umówmy się, nie ma takich rzeczy przy cerach trądzikowych - nie da się jednocześnie obkleić okluzją, przygruntować pudrem i oczekiwać, że po dwóch miesiącach takich praktyk skóra nam podziękuje. Wynikiem zupełnie zadowalającym będzie brak zmiany na gorsze, co mi udało się z tym kremem uzyskać.

Poza kryciem, brakiem zapachu, wyrównywaniem blizn i łatwą aplikacją do niewątpliwych plusów zaliczę filtr SPF35, który latem spisał się na medal. No tak i całkiem dobrze maskuje rozszerzone pory.




Uff, pora kończyć, bo miała być szybka recenzja, a jest środek nocy. Komu polecę? Jeżeli nie zauważyłaś by Twoja cera nie lubiła się z silikonami, nie masz aktywnych stanów wysiękowych, posiadasz cerę... właściwie każdą (za wyjątkiem alergicznych - za długi skład, za dużo roślinek) i potrzebujesz czegoś, co przyzwoicie kryje - będzie dobrze. Jeżeli dodatkowo masz ultrajasną karnację, jak ja - będzie bardzo dobrze. Fanki szybkich, naturalnych makijaży powinny być szczególnie zadowolone, ponieważ obsługa tego specyfiku jest prosta jak budowa cepa i nie jest możliwe zrobienie sobie nim krzywdy, choćbyśmy bardzo chciały - podejmowałam próby, wiem co mówię.

Pozdrawiam!

Następny wpisNowszy post Poprzedni wpisStarszy post Strona główna

5 komentarzy:

  1. Witam,
    z góry bardzo przepraszam za pytanie niezwiązane z tematyką powyższego wpisu. Niedawno wpadłam na Pani bloga i trafiłam na notkę o serum korygującym z Bielendy - sama takowe posiadam, jednak mam mały problem. Mianowicie, co Pani poleca do skutecznego nawilżenia twarzy? Cały czas mam wrażenie, że ta korygująca linia robi z mojej cery papier, ale mam obawy przed używaniem mocno bogatych kremów, bo boję się, że mnie zapcha.
    Poleci coś Pani? Za wszelką odpowiedź będę bardzo wdzięczna.
    Pozdrawiam, M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. osobiście przy tej kuracji używam czystego masła shea, nakładam godzine przed snem na serum, w tym czasie wszystko się wchłania :) niesamowite nawilża, nic innego nie daje takich efektów :)

      Usuń
    2. Ja używam olejów - kokosowego, tamanu, arganowego. Wybieram w zależności od humoru i wmasowuję w twarz po wieczorym demakijażu. Po olejkach mogę mieć pewność, że obudzę się z nawilżoną skórą, jeszcze nigdy nie nie zawiodły. Jeżeli dobrze pamiętam to olejek z róży też dawał świetne efekty, a i pachniał obłędnie.

      Myślę, że nie ma potrzeby obawiać się cięższych kremów - osobiście pilnuję po prostu żeby nie miały w składzie parafiny/wazeliny/lanoliny, której moja skóra nie lubi i źle reaguje. Jednak to jak skóra reaguje na produkty ropopochodne to też bardzo indywidualna sprawa, mam koleżanki, których cery nie tolerują olejków, a parafina to najlepsze to może być.

      Rano po zastosowaniu serum Bielendy używam drugiego serum - Noni Care i ten sposób na pewno mogę polecić. Taka wieloetapowa pielęgnacja daje najlepsze efekty, a sera zazwyczaj mają dość proste składy z ograniczoną ilością substancji dodatkowych (których kremy mają mnóstwo i to one ponoszą często winę za zapychanie). To ile takich produktów użyjemy można dowolnie dopasowywać do aktualnego stanu skóry. No i nie zapominam o kremie nawilżającym - od kilku dni testuję marchewkowy Eco Garden od Avy i daje fajne uczucie nawilżenia, ale bez natłuszczenia.

      Usuń
  2. co chwile wpadam na ten podklad i bardzo mnie kusi, ale mam zdecydowanie zolta i bardzo jasna karnacje i obawiam sie tej szarosci :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że niepotrzebnie - to naprawdę bardzo, bardzo jasny produkt, którzy przyzwoicie dopasowuje się do skóry.

      Usuń