Pojawiły się głosy, że brakuje Wam wpisów o pielęgnacji cery trądzikowej. Odpowiadając na pytanie - owszem, stan skóry mocno mi się poprawił, jednak muszę cały czas bardzo o siebie dbać, szczególnie ostatnio, gdy na brodzie wyskoczyła grupka nieprzyjaciół.
Plastry firmy Cettua nie są niczym nowym i istnieją w sferze blogowej już jakiś czas. Testuję je od grubo ponad miesiąca, jednak dopiero teraz, przy poważniejszym wysypie naprawdę doceniam to jak działają. Zastosowanie ich obrosło w parę mitów i postaram się je tutaj rozwiać.
Plasterki mają jajowaty kształt, są matowe i wściekle dobrze trzymają się skóry. Czystej skóry, co warto zaznaczyć. Zawierają kwas salicylowy i olejek z drzewa herbacianego, więc ich głównym zadaniem jest zbijanie stanu zapalnego. Z tego zadania wywiązują się pięknie. Autentycznie nie mam pojęcia jak mogłam kiedyś żyć bez nich. Przyklejone na rosnącą bulwę zadziałają dwojako - albo spowodują, że górka zniknie, a zaczerwienienie lekko zmaleje, albo pod powierzchnią plasterka zbierze się cała wydzielina, która siedziała nam w skórze. Bardzo przyśpieszają to, co jest nieuchronne, ale ciągnie się w czasie i skłania do rozdrapywania twarzy.
Niestety, na cysty siedzące głęboko nie działają aż tak fenomenalnie, co jest zupełnie zrozumiałe. Nie działają też na przebarwienia, które zostają po pryszczach. Niestety, takie zmiany musimy traktować czymś mocniejszym.
Wiele osób pyta mnie w pracy czy można nałożyć na taki plasterek makijaż - moja odpowiedź brzmi: można, ale po co? Podkład śliskiej powierzchni plastiku się nie trzyma, takie miejsce będzie się zawsze odznaczać i przykuwać uwagę bardziej, niż gdyby nic tam nie było. Docelowo plastry są stworzone do stosowania na noc i tak działają najlepiej. Musicie pamiętać, że aby skóra się goiła potrzebuje dostępu tlenu, a uparte trzymanie w takim miejscu plastra dość skutecznie ten dopływ odcina. W warunkach beztlenowych w ranach rozwijają się natomiast naprawdę paskudne, trudne do zwalczenia bakterie. Miejcie to na uwadze gdy decydujecie się na nieściąganie plastra po nocy, just sayin' ;)
Część oficjalną uznaję za zakończoną, czas w trybie przyśpieszonym podsumować ostatnie dwa tygodnie.
Jestem po długaśnym maratonie pracy, otwarciu Wola Parku, obskoczeniu przez paparazzo towarzyszącym Natalii Siwiec i 13 urodzinach Douglasa w którym pracuję. Słowo daję, nigdy nie byłam tak przemęczona, ale nie poddałam się i odnowiłam treningi pole dance we Free Art Fusion. Nie jestem na nich tak często jak bym chciała, ale najważniejsze to robić swoje i się nie zatrzymywać. Ogromnie się cieszę, że są tu osoby, które trenują, podobnie jak ja, musimy się wspólnie zarażać motywacją, bo same doskonale wiecie jak czasem nie chce się ruszyć po uczelni lub pracy ani ręką ani nogą.
Przeciągnęły się także z mojej winy wyniki konkursu, dlatego zamiast klasycznych trzech dni zwycięzcy mają tydzień na zgłoszenie się do mnie z danymi do wysyłki. Ogromnie dziękuję za piękne, twórcze odpowiedzi, jakie zamieściłyście, naprawdę czegoś takiego się nie spodziewałam.
Zestaw niebieski wygrywa: Sylwia Golian
Zestaw zielony wygrywa: Ania Pawłowska
Dziewczyny, odezwijcie się do mnie przez formularz bloggera lub na fb abym mogła wysłać paczki z nagrodami. Gratulacje!
Aaaaa! Dziękuję! :D Już myślałam, że o nas zapomniałaś :) Odezwę się przez formularz :)
OdpowiedzUsuńA co do płatków... W krakowskich Douglasach nie mogłam ich nigdy znaleźć! Orientujesz się może czy była jakaś ogólnopolska dostawa albo coś takiego? :>
Czytam o tych plasterkach, czytam... I nagle widzę moje imię i nazwisko! Strasznie się cieszę i już wysłałam wiadomość na fb :)
OdpowiedzUsuńNo wreszcie cos dla trądzikowców:) gdzie je kupujesz (plasterki i ile kosztuja)?
OdpowiedzUsuńSą, a przynajmniej powinny być w Douglasie ;) Ceny w zależności od rodzaju plasterków zaczynają koło kilkunastu złotych.
UsuńDokładnie, 48 plastrów kosztuje 12,90 i są w douglasach. Co do dostępności - one się pojawiają na zasadzie jednorazowych rzutów co jakiś czas. Warto zrobić wtedy zapas.
UsuńHej kobietki Mam pytanko - czy ktoras z Was miała moze wykonany zabieg laserem frakcyjnym CO2?? Jestem w trakcie usuwania blizn potrądzikowych i zastanawia mnie jedno, 4 dni temu miałam owy laser, dzis zeszla mi skóra z większej połowy buzi ale pod spodem oprócz tego ze skóra jest gładka i taka delikatna,czerwona to nie widze zeby pory sie zmniejszyly, no i blizenki tez tu gdzie skóra zeszla mało sie spłyciły...Czy proces odnowy zacznie sie dopiero teraz? Czy zawsze tak jest ze od razu po zejsciu skóry na pierwszy rzut oka nic nie widac? Czy blizny zaczną znika a pory zwężą się? Proszę opowiedzcie bo wydałam troche kasy i boje sie czy oby nie na darmo...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTakie kosmetyki doraźne i miejscowe to fajna sprawa, ja jednak trzymam się swojego sprawdzonego już sposobu :)
OdpowiedzUsuńJak tylko coś się kroi większego pryskam miejscowo płynem antyseptycznym Octenisept :) Polecam!
Mam pytanie o witaminę PP Ewo stosowałas/stosujesz? Czy jest dobra, jak działa? Pozdrawiam kasia
OdpowiedzUsuńEwo co myslisz o atrederm??
OdpowiedzUsuńCzy wierzbownica jest dobra na łojotok?
OdpowiedzUsuńEwo chyba już tu nie zaglądasz....szkoda bo zapowiadał sie fajny blog
OdpowiedzUsuńCo z tym nowym serum z bielendy? Używasz?
OdpowiedzUsuń