Dzisiejszy wpis kłóci się z każdą komórką mojego ciała i jest czymś totalnie nowym na tym blogu.
Wyznaję zasadę, że im mniej chemii tym lepiej, back to nature i tak dalej, jednak w tym miesiącu machnęłam ręką, wsadziłam sobie własne zasady w... kieszeń i postanowiłam, że jeżeli jest szansa, że coś sprawi mi radochę, to CZEMU BY NIE. W taki sposób, natchniona przez Miskejt po wyjściu z pracy zawędrowałam po raz pierwszy (!) do firmowego sklepu Ziaji, której generalnie wielkim fanem raczej nie jestem. Nie zrozumcie mnie teraz źle, firmę szanuję za fajne produkty, estetyczny design i przede wszystkim przyjazne ceny, ale ja+parafina=rozpacz, dlatego coraz rzadziej jest mi z nią po drodze. Tym razem musiałam, po prostu musiałam utopić smutki w czymś i z dwojga złego (białe wino stojące w lodówce vs wydanie pieniędzy) wybrałam mini-zakupy.
Nos mam okropnie wrażliwy i jeżeli jadłyście na śniadanie naleśniki z nutellą, dwie godziny później ćwiczycie ze mną na tej samej sali treningowej to bądźcie pewne, że wyczuję czekoladę w powietrzu. Tak, to jest możliwe, zdarzyło się dziś. Dlatego raczej nie kieruję się nosem przy wybieraniu mazideł czy mydeł; po prostu w moim odczuciu wszystko w mniejszym lub większym stopniu śmierdzi chemolem.
Zima jest jednak tym wyjątkowym okresem, gdy toleruję więcej zapachów. Najczęściej muszą to być jednak zapachy jedzenio-podobne. Nic więc dziwnego, że w sklepie Ziaji potuptałam od razu do półki z mydłami mającymi w nazwie slowa "czekolada" lub "piernik". Za 12 złotych z małym haczykiem stałam się radosnym posiadaczem myjadeł z dwóch serii - Piernikowej i Cupuacu.
Żadne z nich nie jest ultra-naturalnym, delikatnym preparatem myjącym do skóry wrażliwej, ale co z tego? Tym razem chciałam mydło, które rozpieści mnie zapachem i solidnie umyje po męczącym treningu na dusznej sali, gdzie pot zamiast odparować zaczyna się skraplać.
Zimowe mydełko o zapachu piernika naprawdę pachnie piernikiem, a co najlepsze zapach trzyma się skóry solidnie. Prawdę mówiąc jestem wciąż zaskoczona, bo nawet w tym momencie, pisząc te słowa czuję od siebie zapach goździków i cynamonu. Acha, gwoli ścisłości - to mydełko wylądowało na umywalce i używam go wyłącznie do mycia dłoni, ponieważ mimo wszystko skład nie urywa tyłka i nie chcę przesuszyć sobie skóry. Ale przyznacie, że trzy pierniczkowe ludziki trzymające się za łapki wygrywają wszystko!
Cupuacu pod tym względem stoi znacznie lepiej. Żeby było ciekawiej - mam czyste masło cupuacu, stoi grzecznie w lodówce i śmierdzi jak nieboskie stworzenie, uwierzcie. Mydło natomiast jest przyjemne, kremowe w konsystencji, nie pieni się za mocno, co bardzo mi odpowiada i przyjemnie pachnie trochę orientem, trochę orzechami - ciężko opisać ten zapach. W dużej koncentracji jest dość męczący i zbyt intensywny, ale po rozprowadzeniu na ciele daje ten efekt otulenia, na którym najbardziej mi zależało.
Nie dostrzegam w nich wad! Oczywiście każde z nich oparte jest na SLSach, więc jeśli macie skórę skłonną do alergii, atopii, przesuszeń, podrażnień lub w jakikolwiek sposób problematyczną, to w ogóle nie powinnyście zerkać w stronę zapachowców, ale jeżeli tak jak ja, potrzebujecie odprężenia, ukojenia zmysłów (jak to się pięknie na reklamach w tv mówi) to absolutnie musicie zajrzeć do Ziaji i powąchać do tam ciekawego mają :D
BTW, mocnoooo myślę nad tym, żeby wyleźć ze swojej nory i przerzucić część tematów realizowanych tutaj na Youtube, gdzie jednak swoboda przekazywania myśli jest inna. Co o tym myślicie?
A, i co sądzicie o snapie?
Snap - nie. YouTube - zdecydowanie tak <3
OdpowiedzUsuńPodpisuję się pod tym :)
UsuńYt <3
OdpowiedzUsuńTylko nie Snap.
OdpowiedzUsuńCupuacu z Ziaji ma orgazmicznny zapach <3 Mam peeling cukrowy i SLSy nie SLSy - aj dont ker, jest przyjemnie natłuszczający i ten zapach bardzo mi odpowiada.
OdpowiedzUsuńDajesz laska z jutubem, czekamy!
Snap = gimnazjum, nie rób tego :D
Pozdrawiam,
Niepoważnie o kosmetykach której nie chce się zalogować
Widzę, że wszyscy mają uczulenie na snapa :D
UsuńA tej mgiełki do włosów z Cupuacu próbowałaś?
Jedna z dziewczyn z Loveandgreatshoes ją chwaliła, więc wydaje się niezła :D
UsuńPróbowałam ;) Chociaż w zasadzie tylko raz - na targach LNE sobie nimi spsikałam włosy :P Zapach jest już inny, mydełko i peeling pachną lepiej. Pewnie trzeba by było mgiełkę spróbować przynajmniej kilka razy, ale jak na ten jeden raz to szałowego nawilżenia nie poczułam.
UsuńTeraz przynajmniej się zalogowałam ;]
Jeśli chodzi o Ziaję to używam tylko linii Liście Manuka, kiedyś jeszcze sięgałam po produkty z masłem kakaowym ale teraz robię to rzadziej :(
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie,
Karolina z Likemywholefashion
Moją suchą cerę parafina też niszczy.
OdpowiedzUsuńU mnie Ziaja nie wchłania się, więc nie kupuję. Jest wyjątek: mleczko do ciała z kozim mlekiem, który kupiłam pod wpływem porady osoby prowadzącej dom obłożnie chorych i muszącej dbać o ich odleżyny. Na razie mleczko działa i nie niszczy. Biorąc pod uwagę, że francuskie firmy apteczne mi nie pomagały, jest to ulga i dla skory, i w budżecie.
Wysoko cenię Twój temperament pisarski, myślenie krytyczne i analityczne, to wszystko chyba da się przenieść do YT :)
Anonimowy Czytacz
A ja nie mogłam trafić na te mydełka, może w moim sklepie w ogóle ich nie było.
OdpowiedzUsuńZapach piernika zdecydowanie mnie przekonuje ;))) a co do YouTube to ja bym Cię chętnie poogladala;))
OdpowiedzUsuńJa to przekonałam się do olejku arganowego - super sprawa. Na stronie https://arganhouse.pl można znaleźć kosmetyki właśnie z nim w składzie.
OdpowiedzUsuńApropo pobocznego tematu... interesuje mnie usuwanie wgnieceń na drzwiach w Krakowie. Czy np. oni https://kniz.pl/rekonstrukcja-uszkodzonych-ram-okiennych-i-drzwiowych/ doprowadzą temat do użyteczności?
OdpowiedzUsuń